Mocowanie płyt winylowych na ścianie bywa drastycznie krytykowane, ale jako, że ja krytyki się nie boję (gdyż w przeszło 90% życiowych przypadków jest mi absolutnie wszystko jedno) zamieszczam tu mój pomysł na płytową aranżację wnętrza.
Prawdą jest, że chciałabym zostać szczęśliwą posiadaczką takiego na przykład gramofonu:
Prawdą jest też, że zapewne, podobnie jak płyty, służyłby on do celów dekoracyjnych…
Ach, jakże jestem pusta i prymitywna…ale zaprzedałam duszę diabłu nagrań mp3 i, wstyd przyznać, muzyki gramofonowej nie słyszałam nigdy.
Moje płyty „ścienne” zostały przetworzone.
Wydrukowałam (z braku oryginalnych) czarno-białe zdjęcia światowych „szlagierów” architektonicznych. Następnie przycięłam je na wymiar naklejek z nazwą zespołu i „spisem treści” obecnych zwykle na środku płyty. Przykleiłam wycięte kartki do płyt. Na środku każdej zrobiłam dziurkę do powieszenia.
Zamiast wydruków można przykleić jakieś osobiste zdjęcia lub kartki pocztowe, zależnie o tego jaki charakter chcemy nadać ozdabianemu wnętrzu.
Można też polakierować przyklejone kartki żeby wtopić je w płytę, ale ja uznałam, że to zbędne (nie, wcale nie mam uprzedzeń do lakierowania ;)).